sobota, 3 sierpnia 2024

Vino in Veritas - part 2

WINO: In vino veritas, part 2 - Słowacja 2023

(Czyli prawdą jest że w winie veritas)

Oczarowani Tokajskimi klimatami postanowiliśmy sprawdzić jak bardzo Tokaj Słowacki jest odmienny od Tokaju Węgierskiego. No trochę jest odmienny, inna waluta, inny język, inne wino.

Przystanek 1 - Mala Trna

Słowacki Tokaj nie jest tak znamienitym czy też tak znanym regionem winiarskim jak ten Węgierski. I wielu może nawet nie wie że Tokaj ciągnie się aż na Słowację. Chyba środek tygodnia sprawił że wydawał się nam trochę taki ... pusty. Mieszkanko mieliśmy fajne bo w tej malutkiej wiosce w zasadzie wielkiego wyboru nie ma więc zakwaterowaliśmy się u miejscowego winiarza w Tokajským domečku


Okolica nie obfituje w specjalnie wiele atrakcji, obfituje za to w winnice. Gdzie się nie ruszy wszędzie można znaleźć winne krzewy a by to jakoś ogarnąć zaczęliśmy od czegoś przypominającego beczkę co w miejscowym języku nazywa się vyhliadková veža a po naszemu wieża widokowa ;). Jak później dowiedzieliśmy się to co widzieliśmy z lotu ptaka to nasadzenia winnicy Ostrožovič o której trochę więcej później.



Fajna miejscówka i jak ktoś nie potrzebuje gwaru i setek ludzi wkoło to miejsce dla niego. Są też i lokalne winiarnie. Te w których byliśmy to Tokaj Macik vinery, oraz Tokaj & co. Zaopatrzyliśmy się w Muskaty, Furminty i Lipowiny, które już zdegustujemy w domu. Zobaczymy czy bardzo korzystna cena przekłada się na doznania smakowe ;)

Przystanek 2 - Wielka Trna

W poszukiwaniu kolejnych atrakcji udaliśmy się do sąsiedniej Wielkiej Trny, gdzie są fajne piwniczki podobne do tych na Węgrzech. Sama nazwa Wielka nie sprawia że jest to wielki miasto poprostu sąsiednia wioseczka nieco większa od naszej noclegowni.



Tyle tylko że po godzinie 15:00 w powszedni dzień w obu życie się kończy. Zamykają wszystkie spożywcze sieciówki a na ulicach nie uświadczysz żywego ducha. Może spowodował to solidny upał, może leczenie kaca po weekendzie (byliśmy tu w poniedziałek) fakt faktem jedyna osoba którą spotkaliśmy to wytrwała rowerzystka zwiedzająca jak i my te rejony tyle że na dwóch kółkach.

Przystanek 3 - Winnica Ostrožovič

W Wielkiej Trnie jak sama nazwa wskazuje jest trochę więcej. Jest też i większa winiarnia, więc od zwiedzenia tej największej w okolicy J & J Ostrožovič zaczęliśmy. 


To jak to zwykle bywa rodzinny biznes, wygląda ładnie a najładniej chyba ich piwnice obrośnięte niesamowicie pleśnią. Pleśń jest tam wszędzie obrasta beczki butelki i wszystko to sprawia bardzo ciekawe wrażenie długich i ciemnych lochów. Trudno opisać ten klimat, trzeba tego poprostu dotknąć ;).
  


Sama Dolina Pięknej Pani to bardzo urokliwe miejsce gdzie naprawdę można przyjemnie spędzić czas przy kieliszku czerwonego wina bo to właśnie tutaj króluje. Testow.




W piwnicach można też co nieco zdegustować. Z racji tego że mieliśmy jeszcze szmat drogi do domu sprawdziliśmy tylko te najznamienitsze trunki. Tokajskie słodkości z dużą porcją Aszu.


Przystanek 3 - Chateau Grand Bari

Chateau Grand Bari wpadło nam tak trochę przez przypadek bo nie planowaliśmy tego przystanku ale być tu i nie zwiedzić najbardziej prestiżowej i eleganckiej winiarni byłoby zaiste grzechem. Wszystko piękne i luksusowe a najprostsza acz luksusowa kawa kosztuje 5.-EUR więc wielkich zakupów winnych tu nie robiliśmy. Ale widoki piękne więc posiedzieć i popodziwiać zawsze można.
 



Przystanek 5 - Hrad Čičva

Ładną prezencją na szczycie góry widoczną z daleka zwabił nas kolejny zamek - Hrad Čičva. Z dołu zamek wyglądał okazale, z bliska okazało się że jednak jeszcze wiele przed nim ale widząc wszędzie prowadzone prace można śmiało powiedzieć że pomalutku wraca do swej świetności a przynajmniej że będą z niego świetne ruiny do zwiedzania. Ładny widok na całą okolicę to dodatkowy atut.    

Tu już byliśmy ale zawsze nam mało. Osobiście nie lubię tłoku spoconych gawiedzi więc taki luźny Tokajski klimat to coś co pozwala mi się wyluzować i naprawdę odpocząć. Jest czas na zwiedzanie, na jedzenie, na szukanie winnych perełek. I tak właśnie czas spędzaliśmy. Mamy już sprawdzone i przetestowane piwniczki więc swe pierwsze kroki skierowaliśmy do Breza pince. W ubiegłym roku piliśmy tam doskonałe Hárslevelű. Niestety w tym roku było tylko wytrawne więc teraz zamiast lipy poszliśmy w muskaty czyli ... Sárga Muskotály. Muskaty to moje ulubione klimaty więc łatwo udało się dopasować to co w Tokaju najlepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz