niedziela, 28 lipca 2024

Vino in Veritas - Węgry

WINO: In vino veritas, part 1 - Węgry 2024

(Czyli prawdą jest że w winie veritas)

Czasem decyzje wyjazdu zapadają spontanicznie i w sumie tylko czeka się na jakiś pretekst bo jak inaczej nazwać połączenie Formuły 1 z eno wyjazdem ?

Przystanek 1 - Hungaroring

W sumie to dzieci zafundowały nam ten wyjazd bo chciały zobaczyć F1 a że najbliżej na Węgry to i zabraliśmy je, wyrzucili na polu namiotowym a potem już tylko kilkaset km eno trasy ;). Ale po kolei ...

Przystanek 2 - Eger

Tam nas jeszcze nie było więc z przyjemnością odwiedziliśmy ten region. W sumie z nieco mieszanymi uczuciami bo te węgierskie Bikavery to tak średnio mój klimat, ale z drugiej strony warto poznać i inne odmiany inne charaktery wina. 
Uzbrojeni w wiedzę że najlepsze wina znajdziemy u pięknej pani w dolinie zaczęliśmy jednak spokojnie od zwiedzania miasta. Ładne stare budynki, nad którymi chciałoby się napisać króluje zamek ale tym razem tak nie było a zamek wcale nie górował bo po pierwsze nie był na szczycie a po drugie nie miał czym górować bo wyższa część rozległej budowli była tylko wirtualnym wspomnieniem.



Sama Dolina Pięknej Pani to bardzo urokliwe miejsce gdzie naprawdę można przyjemnie spędzić czas przy kieliszku czerwonego wina bo to właśnie tutaj króluje. Testowaliśmy a nasze kubki smakowe skradły w szczególności dwa: cuve Medina Minoire 2023 z winiarni Greg-vin Boraszati Pinceszet, oraz Manna 2014 z winiarni Demeter. To wina o wybitnie owocowych słodkich klimatach i napewno nie mają wiele wspólnego z klasycznymi trunkami wytrawnymi ale to akurat nasz klimat ;)
Generalnie to w zasadzie wszystkie wina były bardzo dobre i nie spodziewałem się aż tak wysokiego poziomu. Może jednak mieliśmy nosa i wybieraliśmy to co rokowało najlepiej a sprawdzić wszystkich win nie sposób ;).




Przystanek 3 - Miszkolc

Ja tam wody nie lubię ale małżonka i owszem więc obowiązkowym przystankiem na naszej trasie stały się atrakcyjne baseny w naturalnych grotach skalnych. Fajny pomysł, ceny przystępne, Polaków sporo bo nie daleko a frajda spora. Nie ma tam głębokich basenów raczej dwie części pod ziemią z normalną i ciepłą wodą oraz część naziemna z klasycznymi basenami. Miszkolc Tapolca.
 



Przystanek 4 - Winnica Henye Vendégház

Zaproszeni przez winiarnie Dereszla sprawdziliśmy ich winnicę. Robi wrażenie. Wielkie nasadzenia, akurat trafiliśmy na prace zielone wykonywane ręcznie. Techniki utrzymania ugoru pod kontrola są różne tu odbywało się to podkaszarką ręczną. Osobiście trudno mi sobie wyobrazić podkaszanie kilku tysięcy krzewów na kilku hektarach ale wygląda że tak się to tu odbywa. Pooglądaliśmy co na krzewach i udaliśmy się dalej by sprawdzić jak to z krzewów smakuje. 


Przystanek 5 - Chateau Dereszla

Kolejnym miejscem na naszej mapie jest Dereszla, jedna z największych lokalnych winnic posiadająca w dodatku ciekawe piwnice w kształcie kilkusetmetrowej sieci podziemnych korytarzy. Nie sposób było nie zaglądnąć co tam w piwnicach poza wszechobecnym "black moldem" trzymają. 

Z win sprawdzamy ubiegłorocznego Sárga Muskotály, oraz by nieco złamać słodkie klimaty wytrawnego Balatoni Pinot Gris 2020 z ich Balatońskiego oddziału Lebegés.   


Przystanek 6 - Tokaj

Tu już byliśmy ale zawsze nam mało. Osobiście nie lubię tłoku spoconych gawiedzi więc taki luźny Tokajski klimat to coś co pozwala mi się wyluzować i naprawdę odpocząć. Jest czas na zwiedzanie, na jedzenie, na szukanie winnych perełek. I tak właśnie czas spędzaliśmy. Mamy już sprawdzone i przetestowane piwniczki więc swe pierwsze kroki skierowaliśmy do Breza pince. W ubiegłym roku piliśmy tam doskonałe Hárslevelű. Niestety w tym roku było tylko wytrawne więc teraz zamiast lipy poszliśmy w muskaty czyli ... Sárga Muskotály. Muskaty to moje ulubione klimaty więc łatwo udało się dopasować to co w Tokaju najlepsze.
Kolejna piwnica to Soltesz Csaladi Pince, tu fajne były Edes CuveSárga Muskotály, tylko straszne słodziaki (68,4g/l). Potem Benko Borhaz i kolejny Sárga Muskotály 2022. Potem jeszcze kilka piwniczek które nas nie powaliły na kolana więc nie będę się rozpisywał ;).



Ale Tokaj to nie tylko wino, miasteczko małe ale za to fajne klimatyczne, tylko obecnie chyba przeżywa swój kolejny rozwój dlatego najstarsze centrum nieco rozwalone przez budowlańców.

Przystanek 7 - Winnica Sauska

Winnica Sauska to powstałe dopiero co przedsięwzięcie ale aż przytłaczające swym rozmachem. Widać grube miliony zainwestowane w ten obiekt. To kilka kilometrów kwadratowych zagospodarowanych w wysokim poziomie. Wszędzie widać luksusy typu rozwijana z beli trawa, posadzone wielkie drzewa, setki metrów ścieżek, podjazdy, ładowarki elektryczne. Jednym słowem roi wrażenie, widać ją z daleka a intrygujący kształt budynku na stoku (dwa ufa) zachęca do odwiedzin.




Przystanek 8 - Zamek Boldogkői

Zamek Boldogkői vár to fajna atrakcja łącząca piękne widoki z ciekawym wyposażeniem pozostałości po zamku. Weekendowa pora zapewne sprawiła że trafiliśmy na atrakcje z epoki. Epickie pokazy fechtunku a zwłaszcza opowieści zamkowych mieszkańców sprawiały że czuliśmy się dopieszczeni. Szkoda że węgierskiego nie rozumieliśmy ni w ząb bo ja tylko znam kilka trzyliterowych słów (Bor - wino, Var - zamek). To pierwszy z zamków rodu Rakoczych, jak się okazało w zasadzie w każdym zwiedzanym zamku maczali swe palce. Doszedłem do wniosku że musieli niezłe kręcić wałki w tamtych czasach skoro połowa zamków do nich należała.



 

Przystanek 9 - Zamek Regéc

Kolejny zamek do zwiedzenia to Regéc vara. Tam już kawałek drogi przeszliśmy pieszo gdyż auto zostawiliśmy na dolnym parkingu, ale droga w lesie więc całkiem przyjemnie się szło, taka chwilowa odskocznia od miejskiego upału. 


Zamek to ładnie odrestaurowane ruiny, rozciągające się na sporej wielkości górze. Zwiedzanie zajmuje ponad godzinę i widać że jak się chce to nawet z resztek zamczyska można wykrzesać coś fajnego. Środkowa część odnowiona i zadaszona.  


Powrót d Tokaju, niestety ostatni wieczór na urokliwym tarasie przed domem a jutro ruszamy dalej. Na celowniku Słowacja ale klimatu nie zmieniamy bo celem Tokaj Słowacki ...



wtorek, 2 lipca 2024

Winnica Gierowa - X urodziny

WINO: Winnica Gierowa X urodziny - 30.06

(Czyli "Najtrudniejsze pierwsze 10 lat za nami ;)"

Powrót do źródła, tak trochę traktowałem tą imprezę okolicznościową. Grzegorza, właściciela Winnicy Gierowa poznałem na początku swej drogi związanej z winoroślami i to właśnie on zaszczepił mi winnego bakcyla. Nigdy nie spodziewałem się że będę kiedyś robił jakiekolwiek wino, że będzie z tego frajda i że aż tak to wciągnie. Rada dla wszystkich początkujących nie eksperymentujcie z winem, winorośl uzależnia i to nałóg gorszy niż alkoholizm ;).
Do takich wspomnień skłoniło mnie właśnie 10 lat Winnicy Gierowa. Pamiętam jak wyglądała na początku a jak prezentuje się obecnie. Pasja Grzegorza bo to on jest głównym mózgiem tego przedsięwzięcia pozwoliła na rozwój tego urokliwego miejsca a ile włożył w to pracy i ile wyrzeczeń go to kosztowało wie tylko on sam a domyślać się mogą ci co zostawili na winnej plantacji trochę swojego potu.

Sam układ winnicy nie jest oczywisty a narzucony bardziej warunkami terenowymi które do najprostszych nie należą a spore nachylenie poza świetnym nasłonecznieniem jak można się domyślać przysparza też sporo problemów. Fajnym pomysłem jest przeniesienie układu winnych szpalerów na etykiety wytwarzanych win. A już wyjątkowym podkolorowanie na etykiecie szaplerów z których dane wino pochodzi. 


To jedna z nielicznych winnic w Polsce która po części ma budowę tarasową. To forma uprawy winorośli jaką narzucają zazwyczaj warunki terenowe. Stromy stok wymusza budowę tarasów by można było w miarę normalnie uprawiać na nim winorośl. Przygotowanie jednak stanowisk nie jest ani szybkie ani proste, wymaga sporo wysiłku a i pogoda może dodatkowo utrudniać zadanie o czym się Grzegorz przekonał po ulewach które upierdliwie niweczyły jego wysiłki. Winiarz jednak musi być twardy. Finalnie jednak niewątpliwymi zaletami są osłona przed wiatrem i spore podbicie warunków temperaturowych. Na takich stokach brixy same wskakują do butelek.


10 lat, niby dużo, niby mało. By postawić coś takiego w takiej lokalizacji to napewno 10 lat trudu, mozołu i wyrzeczeń. Chyba najtrudniejszy okres dla winnicy a przede wszystkim dla winiarza. Ale kolejne powinny już tylko coraz większą satysfakcję a krzewy coraz bardziej stabilne owocowanie.




Zazdroszczę lokalizacji. Płynący w dolinie poniżej Dunajec daje specyficzne warunki do uprawy a sromy stok zapewnia ochronę przed wiosennymi przymrozkami, w zasadzie idealny Terroir. I to są sprawy na które należy zwracać uwagę przy lokowaniu własnych nasadzeń. A najlepszym przykładem moja niespecjalnie szczęśliwa miejscówka w której (jak się po kilku latach okazało) niestety przymrozki lubią siać spustoszenie w uprawie.



Co do samych urodzin to gospodarz zadbał o wszystko. Ugościł nas przednio a że i reszta towarzystwa z górnej półki więc w przemiłej atmosferze spędziliśmy wczorajszy dzionek. Takie spotkania to znakomity relaks dla ciała i dla ducha. Trochę tylko słoneczko przeginało z nasłonecznieniem a brak wiatru potęgował duchotę, na szczęście zimnych napojów nie brakowało ;).
Znalazła się też oczywiście okazja by zdegustować lokalne wyroby i to nie tylko powstające w winnicy. W pamięć zapada przepyszny chleb z czarnuszką własnej roboty, smalce, ogóry, ciasta, wędliny, ale chyba najbardziej interesuje to co było w kieliszkach.


Z uwagi na wspomniany upał degustowaliśmy białe i różowe, pojawiły się więc klasyki z Gierowej czyli: sztandarowa Gierowa, Solares (jak łatwo się domyśleć na bazie Solarisa), oraz najnowszy wyrób czyli Blanko. I to właśnie ta ostatnia zrobiła na mnie duże wrażenie. Lubię nieoczywiste wina z intrygującymi aromatami i smakiem a to trafiło dokładnie w moje gusta. Wyraźne aromaty Muscarisa już na dzień dobry zaświeciły moje oczy a solidna baza Bianki podbijała tylko dobre wrażenie :). 


Na winnicy spędziliśmy całe popołudnie i kawałek nocki ale podejrzewam że ostatni goście wracali dużo później niż my. W miłej atmosferze czas szybko płynie i łatwo połączyć piękny zachód ze wschodem słońca ;).
Na koniec piękne dzięki za zaproszenie oraz życzenia dalszych 100 lat winem i czereśniami płynących (obok winnicy znajduje się bowiem jeszcze spory sad czereśniowy).