niedziela, 27 kwietnia 2025

Winorośl 2025 - Przymrozki

 

No i jak zwykle przyszły te nerwowe dni kiedy ważą się losy całości zbiorów. Czasem zaledwie kilka godzin może zniweczyć pracę włożoną przez minione pół roku by wszystko było gotowe do owocowania. Zapowiadane ochłodzenie nadchodzi a kulminacja ma wypaść na niedzielę i poniedziałek przed majowym weekendem. Śledzę więc pilnie poratle z pogodą. Nigdy nie ufam tylko jednemu a z wszystkich wybieram ten który wróży najgorzej.

Mapy Meteo - do samego końca idą w zaparte że przymrozku nie będzie (+2C minimalnie przy gruncie), nie wiem może to co oni podają jako "temperatura powierzchni" to nieistotna temperatura samej powierzchni ???

 Ventusky - tego słucham najbardziej i podaje normalnie "temperaturę 5cm nad ziemią", jasne czytelne. Wróży minimum na poziomie 0C. Ale znając życie i coroczną walkę o przetrwanie wiem że w mojej lokalizacji oznacza to pewnie koło -2C. Alarm więc załączony.

Niedziela - do godziny 0 jeszcze 5 dni.

Po zmianie formy prowadzenia przerobówek na niski sznur muszę dokupić trochę agro. Najlepsza zimowa, biała, gruba. Po analizie ofert na najpopularniejszym portalu zakupowym kupuje o gramaturze 50, która odpowiada mi wymiarami. Lepsza byłaby grubsza ale trudno. Do tego jeszcze 50 wkładów do zniczy, biorę te olejowe najtańsze na 36h. 

Środa - do godziny 0 jeszcze 3 dni.

Jest włóknina, są znicze. Kotwy do włókniny nie takie jak zamówiłem ale trudno już nie zdążę odesłać i wymienić na właściwe, jakoś damy radę. Tylko tych zniczy chyba trochę jeszcze mało. Dokupuje jeszcze 20. Jakoś tak czułem że łatwo nie będzie.

Sobota - do godziny 0 jeszcze 19 godzin.

Auto zapakowane po sufit. W sumie nie ma już czasu na pomyłki więc trzeba zabrać wszystko. Stary Golfik zaprawiony w takich akcjach dalej daje radę, ja już coraz mniej ale w tym roku jeszcze ogarniemy ;).

Dobrze że zabrałem kosiarkę, ostatnie upalne dni napedziły nie tylko wzrost krzewów ale i trawa śmignęła na kilkanaście cm. Bez wykoszenia nie dałoby się założyć namiotów. 

Teraz kolej na oprysk (akurat mam Help więc aplikuję Help). Są substancje które jak wynika z opisów podnoszą odporność roślin na mróz. Nie bardzo w nie wierzę, ale w coś wierzyć trzeba (może podniesie chodziarz o pół stopnia, zawsze coś). Aplikuje się je zazwyczaj 24-36 godzin przed spodziewanym mrozem. Ja obawiam się najbardziej poniedziałku więc czas jest w sam raz.

U mnie przy tych kilkuset krzewach dalej to amatorka ale już się przyzwyczaiłem i nawet to lubię jako odskocznię od kompa na którym na codzień pracuję. Szkoda tylko że następców nie widać więc samemu czasem trochę ciężko ogarnąć by wszystko było tip/top, zwłaszcza jak wieje solidnie ze wschodu a ty musisz zakładać dwudziestometrowe żagle, uważając w dodatku by nic nie wyłamać. Przyjmuję że mowa wulgarna u winoogrodników to język roboczy, klnąc jak szewc nakładam osłony ;).

Niestety pąki na krzewach to już nie pąki tylko na najszybszych odmianach już 5 liści z widocznymi wyraźnie kwiatostanami (takie akurat BBCH: 53). Dobrze że jest jeszcze też trochę odmian które nie są tak wyrywne i tam jakieś BBCH: 07 (czyli pierwsze zielone wyłazi z pąka). Tu uszkodzenia mogą być mniejsze bo i odporność większa. 

Sobota - do godziny 0 jeszcze 13 godzin.

Powrót do miejsca zamieszkania, szybki obiad i powtórka koło domu. Tu niestety też sporo krzewów i sporo roboty, zwłaszcza że tu już nie szpalery tylko jakieś fikuśne pergole, altany, formy wysokie. Kto to nawymyślał ? jakoś przed zmrokiem udaje się wszystko ogarnąć.

Sobota - do godziny 0 jeszcze 9 godzin.

Chwila prawdy nadchodzi wielkimi krokami. Piękne gwiazdy na niebie nie wróżą dobrze ale tego się spodziewałem. Zimny wiatr ze wschodu też był w planach, tylko kurde nie miało być już tak zimno. Prognoza zapowiadała że minimum będzie o 5:00 rano i będzie to 0C. Patrząc jak leci temperatura w dół, 0C będzie koło północy a potem już tylko gorzej :(. Lekka panika czy o czymś nie zapomniałem, czy może coś można było zrobić lepiej. Trudno będzie jak będzie.

Sobota - do godziny 0 jeszcze 5 godzin.



Jak pomyślałem tak i było. Dobrze że mam te czujniki po wi-fi leżysz w łóżku i sprawdzasz co i jak. Tylko zasnąć nie tak łatwo. Miałem spać a koło 2:00 pojechać zapalić znicze. Koło północy stwierdziłem że nie ma to sensu i tak nie zasnę a w dodatku temperatura dużo niżej niż się spodziewałem. Pakuje się i jadę.

Szybka akcja na przygotowanych namiotach i oczom jawi się piękny widok rozświetlonych namiotów, szkoda że taki widok zawsze jest złowieszczy i nie wróży nic dobrego. 

Niedziela - do godziny 0 jeszcze 3 godzin.

Po powrocie odpalam znicze koło domu.


Niedziela - godzina 0 czyli 5:00.

Termometr zewnętrzny 10cm nad ziemią pokazuje -1,7C. Na czujnikach na winnicy koło domu pokazuje nieco wyżej. Nie wiem co zakłamuje, nie interesuje mnie to zbytnio. -1,7C to dużo, nie spodziewałem się aż takiego ochłodzenia. Szkoda że nadchodzący poniedziałek zapowiada się znacznie gorzej bo same prognozy prognozują go jakoś 1,5C niżej.   

Niedziela - półtorej godziny po czyli 6:30.

Kolejny wyjazd na działkę, by pogasić znicze. O 6:00 miało już być ciepło a tu dalej poniżej zera. W cieniu namiotów szron jak w zimie. 


Ofiarami pierwszego dnia dwa krzewy Wiera i Arkadia na których nieosłonięte części dopadł mróz. Tak wyglądają popalone latorośle. Szkoda bo na obu byłyby ładne grona. Dostała tez nieosłonięta, najwyższa forma Dienał'a, uszkodzenia na kilku metrach nad ziemią.



C.D.N