... to odrobina luksusu na jaką mogę sobie pozwolić :). To chwila wytchnienia po ciężkim dniu pracy, odskocznia i przeciwieństwo tego co robię cały dzień.
Pomysł zakiełkował kilka lat temu, a że zazwyczaj jak już coś robię to na poważnie, dziś jest jak jest czyli całkiem dobrze z widokami na jeszcze lepiej. Z widokami na to by za kilka następnych lat obecny ogród winoroślowy stał się czymś w rodzaju winnicy.
To czym się bawię, bo narazie traktuje to jako hobby które daje mi dużo satysfakcji, to uprawa winorośli deserowych. O tym jak mi to wychodzi piszę systematycznie na tym blogu. Mam nadzieję, że zainteresuję kogoś winoroślową pasją. Zapraszam do lektury, zaznaczam jednak że robicie to na własną odpowiedzialność. Winorośl ma to do siebie że wciąga jak narkotyk. Niejeden który tym się zaraził potwierdzi :).