niedziela, 13 listopada 2022

Winorośl 2022 - BBCH: 91

BBCH: 91 - "Po zbiorach. Drewnienie łozy"

(Kalendarzowo: 2022-11-11)

Siedząc w pracy przy komputerze w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać jak zintensyfikować mój proces aktywności fizycznej. O ile nogi zaprawione od pieszych górskich wędrówek i jazdy na rowerze sprawują się nienagannie o tyle w krzyżach już strzyka i łupie. I tak od jednej myśli do drugiej przeszedłem do czynów. Postanowiłem zaktywizować górne partie i korzystając z długiego weekendu cały piątek aktywizowałem się na działce a całą sobotę ogarniałem okolice domostwa ;).
Aktywność z typu mega hardcore, tak by poczuć błogostan we wszelkich mięśniach które w ciele posiadam. Proces zakończył się sukcesem (pacjent o mało nie przypłacił go życiem) ale napewno na tym skorzystały szpalery winorośli ;).
No i tu laikom winnej uprawy nasunie się zapewne pytanie "no przecież już po zbiorach co tu jeszcze robić?". I tu uśmiech rozbawienia zaczyna wypływać na usta winiarza, przeradza się w chichot a kończy rubasznym śmiechem.
No więc po kolei:
1. Winnicę należy dokładnie uporządkować. Dokładnie czyli z krzewów usunąć resztki owoców, reszki zaschniętych gron i resztki liści. Przede wszystkim jednak należy dokładnie wygrabić wszystkie liście. Wszystko części organiczne krzewu są siedliskiem patogenów, które tam właśnie zimują. 


2. Jak już mamy to ogarnięte to by zapanował ład i porządek koszę zadarnione międzyrzędzia. Wychodząc z zasady że co z gleby wyrosło do gleby powinno wrócić kosze kosiarką bez kosza by posiekana trawy użyźniła dodatkowo glebę.





3. Po koszeniu dobrze jest zadbać o kondycję krzewów na przyszły rok więc pora na wapnowanie. O tym jak ważne jest wapno wspomagające przyswajanie pozostałych pierwiastków przez winorośl i że warto dbać o właściwe pH gleby pisałem już nie jeden raz więc nie będę się powtarzał.




4. No to jak podsypaliśmy to teraz warto okopać szpalery. W tym momencie mięśnie już krzyczą z bólu a z rąk kapie krew więc część tej roboty odkładam na przyszłą sobotę ale i tak jestem z siebie dumny niesamowicie. Ręczne prace przy kilkuset krzewach uczą pokory. Ale i obiad smakuje lepiej ;).




Niedziela niby dzień na odpoczynek ale można też zwiedzić tarnowski rynek z corocznym orszakiem św. Marcina, który najpierw wypił a potem galopował na białym rumaku (dobrze że na bocznych nie stoją).


No i pracowity weekend za nami, z czystym sumieniem można siąść przy jakimś kieliszku i z zadowoleniem stwierdzić że nie był to weekend stracony.