No i nadciągnęła zapowiadana "Bestia ze wschodu". Czy się jakoś przygotowywałem ? Raczej nie bo i nie było specjalnie jak. Już na jesieni założyłem że zimy u nas coraz łagodniejsze i nie ma się czego obawiać więcej niż te naście w minusie nie będzie. Więc pierwszy raz nie okryłem niczego poza jednorocznymi sadzonkami, które zabezpieczyłem kopczykami ziemi. Tymczasem pojawiły zapowiedzi mrozów w okolicach -30C i ... trochę zmroziło ;). Po kilku dniach na prognozach z faktycznie prognozowanych nawet -27C dla mojej lokalizacji w niedzielny poranek zostało ledwo -19C.
Na szczęście aura okazał się wyrozumiała i przed zapowiadanymi mrozami odpowiednio przygotowała uprawy, w tym także moje winorośle. Kilkudniowe opady przyniosły sporo śniegu i obecnie pokrywa śnieżna sięga 30cm. Super :) śnieg ma dobre właściwości izolujące i tak zabezpieczone krzewy to już gwarant że wszystko przeżyje. A co z pąkami ponad śniegiem? Tu też jestem optymistą, mróz w prognozach trochę zelżał a i wskazania z rejestratorów to potwierdziły i Bestia okazała się mniej groźna niż się zapowiadało.
Tak czy siak, piękna zima się pokazała w takiej krasie jaką pamiętam z dzieciństwa, mroźna, śnieżna, z bałwanami, ślizgawkami i zabawą na śniegu.
A zupełnie z innej beczki to nudząc się w niedzielę nastawiłem sobie wino. Wino z aronii która czekała w zamrażarce by ją spożytkować no i ten dzień nadszedł. Testowo, bo nigdy nie robiłem, 5kg poszło w dymion. Obecnie drożdże już robią robotę a jak wyjdzie zobaczymy. A jak zobaczymy (czy nawet potestujemy) nie omieszkam się pochwalić.