BBCH: 97...99 - "Koniec opadania liści. Zakończenie wegetacji"(Kalendarzowo: 2021-11-20) |
Sezon za nami. Z boku może się wydawać że to już okres kiedy winogrodnicy zapadają w sen zimowy ;). Jak jest naprawdę wiedzą tylko ci co mają trochę więcej niż 10 krzaków nasadzonych. Poniżej trochę szczegółów jak to po sezonie wygląda.
Na działce mam posadzonych 200 krzewów i wymagają one przeprowadzenia następujących prac:
1. Usunięcie liści, resztek owoców, wygrabienie resztek organicznych, skoszenie trawy - bo czystość na winnicy to podstawa do powodzenia w uprawie. Gnijące liście, zapuszczona trawa to niestety idealne warunki do zimowania i późniejszego rozwoju wszelakich chorób grzybowych. Ta operacja to w moim przypadku dwa dni robocze konkretnej roboty. Niestety nie wszystkie odmiany zdążyły też dojrzeć. Pierwszy raz nie udało się to mojej sztandarowej jesiennej deserówce Wostorgowi Krasnemu :(
2. Przygotowanie gleby do przyszłego sezonu - po zbiorach też warto zadbać o uzupełnienie parametrów gleby. Stosowanie tylko nawozów azotowych stopniowo prowadzi do zakwaszenia gleby. Właściwy jej odczyn powinien wynosić 6,5 - 7,2 więc by go poprawić na jesień stosuję nawożenie wapnem (najlepiej z dodatkiem magnezu). Zabieg taki poza obniżeniem pH gleby w znacznym stopniu wpływa także na poprawę przyswajalności przez rośliny takich pierwiastków jak potas, fosfor, magnez, czy innych mikroelementów. Uzupełnienie niedoborów magnezu z kolei zapobiega zasychaniu szypułek winorośli, które zaobserwowałem w ostatnich latach. To z kolei nie zajmuje więcej niż godzinę ale to nie koniec ;)
3. Przykopanie nawozu, oraz okopanie szpalerów - to poza wymieszaniem wapna z ziemią dodatkowo napowietrza wierzchnią warstwę uprawną oraz tak mimochodem redukuje korzenie podpowierzchniowe a w moim przypadku także przed zimą zasypuje korytarze moich włochatych przyjaciół którzy ryją i czasem też nie omieszkają wpiepszyć jakąś sadzonkę. To już operacja konkretna i w zależności od kondycji dwa kolejne dni bez wylegiwania się przed TV.
4. Teraz czas na cięcie - Cięcie jesienne przeprowadza się po zakończeniu wegetacji winorośli. Nie należy się z tym spieszyć gdyż krzew mimo że zrzucił już liście jeszcze ciągle drewnieje. Podczas cięcia jesiennego zazwyczaj pobieramy łozę, jest ono korzystne też z uwagi na uporządkowanie winnicy oraz łatwiejsze okrycie pozostawionych części krzewu. Przeprowadzamy je zazwyczaj na przełomie listopad, grudzień, jakiś tydzień dwa przed nadejściem zimy. Jeżeli łozy nie pobieramy jesienią, można cięcie odłożyć do wiosny przeprowadza się je wtedy na przełomie luty, marzec, jak minie niebezpieczeństwo dużych mrozów. Niby nic ale przycięcie 200 krzewów to znowu dwa dni pracy. Łozę należy po cięciu oczywiście usunąć. Sztobry opisać i posegregować.
5. Poprawa i konserwacja rusztowań - i gdy się już wydawało że to już wszystko dochodzą jeszcze poprawki lub prace których nie wykonałem w latach poprzednich. Czyli ... malowanie słupków, których o zgrozo jest kilkadziesiąt. Do tego trzeba uzupełnić brakujące druty naciągowe w nowych szpalerach. I co roku powtarza się ten sam scenariusz, gdy już myślisz że masz wszystko zrobione zawsze się znajdzie coś nowego do zrobienia ;). I jak zwykle trzeba to rozłożyć na jakieś kolejne ... 2 dni.
6. No dobra to jeszcze by nie spocząć na laurach, przecież gryzonie coś tam podgryzły, lub dziad mróz umroził, trzeba jeszcze dosadzić brakujące miejsca w szpalerach. No można było to zrobić wcześniej ale jak mam sadzonki w doniczkach to i teraz można, a czy je zakopię koło domu czy na miejscu docelowym, w sumie jeden pieron.
7. I na koniec zasłużony odpoczynek ? Nic bardziej mylnego. Przecież nowe nasadzenia nie są zabezpieczone przed mrozem. Za kilka dni może już spaść śnieg więc zanim to się stanie i zanim zima zmrozi konkretnie ziemię trzeba młodziaki konkretnie zakopczykować. Co i jak okrywać to sprawa indywidualna każdego winoogrodnika. Każdorazowo okrywać należy nowe nasadzenia które mają wrażliwy system korzeniowy i ciężka zima może spowodować ich uszkodzenie. Z uwagi też na niewielkie rozmiary krzewu po cięciu jesiennym nie jest to jakoś problematyczne. Okryć należy całą nową sadzonkę usypując na niej kopczyk o grubości ziemi jakieś 10cm. Osobiście okrywam też wszystkie nasadzenie przez pierwsze 3 lata niezależnie od ich mrozoodporności. W wieku dojrzałym powinno się też okrywać odmiany które cechuje niska mrozoodporność. W zależności od wieku nasadzeń to praca bardziej lub mniej absorbująca ale zawsze trzeba koło jakichś przynajmniej kilkunastu krzaczków się zakręcić. I tu zacząłem doceniać pracę kreta, który stał się moim mimowolnym pomocnikiem bo krecie kopce to doskonały materiał do zasypania sadzonek.
Tak więc dopiero po odfajkowaniu całej powyższej listy można spokojnie siąść, wyciągnąć korkociąg i oddać się tym przyjemniejszym chwilą związanych z winną uprawą ;)
Bardzo zadbana winnica, mam pytanie jak Pan przerzuca ziemię w rzędach? Czy to praca ręczna z łopatą czy wykorzystuje Pan jakieś urządzenie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kamil
Dziękuję za docenienie pracy, zwłaszcza że jest to praca ręczna. Z uwagi na amatorski charakter uprawy, nie dorobiłem się jeszcze jakiegoś cięższego sprzętu, chociaż łopata też lekka nie jest ;).
UsuńPięknie to wyglada. Ja już czekam na przełom lutego marca aby rozpocząć prace przy moich winoroślach.
OdpowiedzUsuńTaka specyfika obecnego okresu, że większość z nas patrzy za okno i jak tylko słońce mocniej przygrzeje już się myślami wybiega do przodu i złapałoby się za łopatę ;).
UsuńPozdrawiam i powodzenia w uprawie.
Łopata to całkiem niezłe żródło adrenaliny,u mnie pospołu z widłami do przerzucania kompostu.Bardzo fajna strona;odkryłem ją kilka dni temu i na pewno będę tu stale zaglądał.Mam pytanie w kwestii okrywania na zimę.Otóż kilka lat temu żona kupiła mrozoodporną odmianę V68021.Zrobiłem dla niej wysoką podporę i ukształtowałem w formie kurtyny.Po trzech latach pojawiło się grono kontrolne z jagodami lekko wydłużonymi barwy żółtej z jasno brązowymi przebarwieniami;wszystko wskazuje,że to V25/20.Mrozoodporność tej odmiany nieszczególna,zdejmowanie z rusztowania w celu okrycia ogromny kłopot,w dodatku mrożne zimy to ostatnio rzadkość.Pomyślałem więc,by nie okrywać,a jeśli byłyby prognozy mocno niepokojące,zdjąć i okryć śniegiem.Czy jednak zmrożony pień nie będzie wyjątkowo podatny na złamanie?Pozdrawiam.Robert
OdpowiedzUsuńMam posadzoną V25/20 koło domu. Bardzo fajna odmiana z której jestem zadowolony bo niezawodnie mi plonuje. Nie okrywam jej już od wielu lat (okrywałem przez pierwsze 2 czy 3 lata). Nie zauważyłem uszkodzeń mrozowych w zimie, natomiast uszkodzenia wiosennymi przymrozkami w maju jak najbardziej się zdarzają. Pewnie w jakimś stopniu zależy to też od siedliska ale wysokiej formy proponował bym nie ruszać podczas mrozów bo więcej będzie z tego szkody niż pożytku.
UsuńBardzo,bardzo dziękuję.Przymrozki w miejscu jej posadzenia zdarzają się nie tak często;od strony północnej chroni drewniany domek,pod rusztowaniem ułożone płyty chodnikowe,no i wysokość ponad dwa metry.Najmocniej niepokoją zimy,ale skoro u Pana przetrwały bez uszczerbku mrozy w 2020...;choć może w Tarnowie nie było aż tak zimno...
OdpowiedzUsuń