niedziela, 5 marca 2023

Wino jako hobby

WINO: Wino jako hobby

(Czyli warto czasem złapać konika i dać się ponieść swojej pasji)

Człowiek do życia potrzebuje kilku rzeczy i poza tymi przyziemnymi niebanalną sprawą jest także pomysł na spędzanie wolnego czasu. Chodzi mi o tzw. hobby, pasję w której można się realizować. Jeśli w coś się wkręcisz cieszy cię każdy postęp, każda dobrze zrobiona praca, której zwieńczeniem jest efekt finalny i jeśli jest na poziomie to radocha jeszcze większa.

Czasem nasze hobby dopada nas nieoczekiwanie i wciąga w dziedziny jakich byśmy się zupełnie nie spodziewali. Tak też było i z moim winnym konikiem, który stopniowo acz intensywnie angażował mój wolny czas. Trwa to już kilkanaście lat i cały czas się pogłębia. 

Pasja zaczęła się od zaledwie kilku przypadkowych krzewów, potem po okresie pierwszego odkrywania niuansów winnej uprawy skupiłem się na coraz nowszych, coraz lepszych odmianach deserowych, by finalnie dorzucić do nich także odmiany przerobowe.

To kolejny milowy etap bowiem z przerobówek już tylko krok do świadomego tworzenia produktu jakim jest wino. A to już temat rzeka. Wino wciąga i jego historia a także nieustanna popularność na całym świecie świadczy o tym, że nie chodzi w tym nawet o zwykłe % ale o tą całą otoczkę z tym związaną, często zakrawającą już na sztukę. Bo i sztuką jest zrobić coś wspaniałego a winiarze w przeważającej większości dążą do doskonałości prześcigając się w pomysłach i technikach potrafiących wydobyć z winorośli wszystko co najlepsze.

I jak zwykle po nieco przydługawym wstępie chciałbym wam dziś przedstawić to co udało mi się w swej domowej manufakturze poczynić ;). Ilości może na razie nie są powalające gdyż uprawa obejmuje mikro winniczkę, jednak od czasu do czasu można coś do obiadu zaserwować :)

1. SOLARIS

To mój sztandarowy produkt, coś co jest podstawą produkcji moich białych win. Solaris to bardzo wdzięczna i łatwa w uprawie odmiana, która w naszych warunkach klimatycznych pozwala zrobić bardzo dobre, aromatyczne wina. Może nie każdy smakosz win wytrawnych doceni jego zalety ale na wina półsłodkie / półwytrawne nadaje się doskonale.

Osobiście lubię wzbogacać naturalne aromaty Solarisa poprzez dodanie do nastawu jeszcze bardziej aromatycznych Siegerebe czy Jutrzenki.

kolor: jasny, klasyczny słomkowy. W ustach stosunkowo lekko zbudowane, pomimo wysokiego cukru resztkowego dzięki wyczuwalnej kwasowości na finiszu świetnie się balansuje.

profil aromatyczny: bardzo aromatyczne z wyraźnymi nutami owocowymi (brzoskwinia, limonka) i kwiatowymi (jaśmin). 

jedzenie: doskonale sprawdzi się z do delikatnych potraw, gotowanych warzyw i ryb.

2. MUSCARIS

Kolejne wino białe, tym razem powstałe na bazie połączenia dwóch odmian Muscarisa i Bianki. W zależności od roku procentowy udział poszczególnych odmian się zmienia jednak tylko uatrakcyjnia to winifikację bo nigdy nie jestem pewny jaki będzie efekt finalny. Dla równowagi oraz urozmaicenia asortymentu jest to już wino bardziej wytrawne a dzięki dodatkowi Bianki również bardziej klasyczne w smaku.

kolor: jasny, bardzo lekka słoma z leciutkim dodatkiem różu

profil aromatyczny: nuty owocowe (grejpfrut, gruszka) i świeżych ziół (bazylia, mięta). Wino bogate, bardziej wytrawne. W ustach szorstkie i pikantne z przyjemną goryczką.

jedzenie: idealne do potraw z drobiu, owoców morza i różnego rodzaju makaronów.

3. BLACK PINK

To mroczna wersja wina z założenia różowego ;). Z uwagi na szereg odmian składających się na całość nastawu w bardzo przypadkowych ilościach ciężko o powtarzalność wyrobu więc i odcienie różu mocno przechodzącego w czerwień co roku są nieco inne. Maceracja bardzo krótka ale duża ilość ciemnej odmiany Muscat Bleu w tym roku wyjątkowo ciemno wybarwiła wino.
Jednakoż mi osobiście nie przeszkadza to w najmniejszym stopniu, ważne że wino wyszło aromatyczne i ładnie prezentuje się w kieliszku.

kolor: mocny róż przechodzący w czerwień

profil aromatyczny: wyraźnie owocowy charakter, pachnie dzikimi poziomkami, czereśnią, arbuzem, dojrzałą pomarańczą a lekka goryczka intrygująco pląta się po języku.

jedzenie: idealne do drobiu, sezonowych sałatek i różnego rodzaju makaronów.

4. ISABELA

To pierwsze wino jakie poczyniłem kilka lat temu gdyż owoce pochodzą z mojego krzewu matecznego, pierwszego jaki posadziłem. Isabela to odmiana z rodziny vitis labrusca o bardzo specyficznym i mocno owocowym aromacie. Nie każdy coś takiego lubi, niektórzy nawet uważają że to dyskwalifikuje wina z tej odmiany. Jednak przez lata udało mi się wypracować styl wina dla niej idealny. Najlepiej sprawdza się jako wino półsłodkie/słodkie wnosząc bardzo charakterystyczny truskawkowo/cytrusowy smak i aromat. Dodatkowym atutem jest kolor który wpada w mocno pomarańczowe odcienie.


kolor: w zależności od długości maceracji mniej lub bardziej pomarańczowe tony

profil aromatyczny: mocno półsłodkie wino o aromatach mandarynki i czerwonego grejpfruta. W smaku słodkie z charakterystyczną kwaskową nutą. Doskonała równowaga pomiędzy słodyczą i kwasowością sprawiają, że jego przyjemny posmak utrzymuje się długo w ustach.

jedzenie: idealne jako aperitif, lub serwowane do słodkich deserów.


5. REGENT

Klasyka gatunku. Regent to odmiana bardzo dobrze sprawdzająca się w naszym klimacie. Daje wina mocno zbudowane, bardzo taniczne. Nie jest z niego jednak dobre wino prosto zrobić bo łatwo łapie "apteczne" zapach i każda niedoskonałość winifikacji mocno się w winie odbija. Podstawą są dobrze dojrzałe owoce i wysoki brix podczas zbioru, co niestety w Polsce nie jest regułą. By nieco uszlachetnić i ubeczkowić smak i aromat dodaję do niego chipsy dębowe. Idealnie jest też przetrzymać go nieco, gdyż jak to czerwone wina mają w zwyczaju, czas na nie wpływa korzystnie i leżakowanie rok czy dwa dopiero uwypukla ich wszystkie zalety.

kolor: bardzo ciemne, w odcieniach mocnego karminu na bazie fioletu

profil aromatyczny: nuty owocowe (owoce leśne), dymne (wędzona śliwka), a nawet kwiatowe (hiacynt). W ustach stosunkowo lekko zbudowane, z bardzo wyraźnie zaznaczonymi taninami.

jedzenie: idealne do czerwonych mięs, wieprzowiny, wołowiny a także dziczyzny.


Na koniec tytułem wyjaśnienia, po co to wszystko pokazuję. Nie po to by się chwalić bo ja skromny człowiek jestem i nie zależy mi na poklasku gawiedzi. Chciałbym pokazać że trafione hobby może zaprocentować (nomen omen) czymś namacalnym, co nie jest jakoś specjalnie nieosiągalne, coś co jest dostępne dla każdego. Trzeba tylko chcieć spełniać swe marzenia oraz mieć zapał i duużo siły. 

2 komentarze:

  1. Witam. Piękne etykiety, Ty je popełniłeś ??? Ja też zaczynałem od wina z labrusci - ze swensona i jakoś też mam do nich sentyment :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, trochę się bawiłem. Co do wina z labrusek to jak nie jest się winnym ortodoksem może coś takiego nawet smakować. Robiłem też bardzo udane wino z aronii i mimo jej bardzo intensywnego smaku też wyszło pijalne :)

      Usuń