wtorek, 8 sierpnia 2023

Wino królów, król win – Tokaj aszú

Tym razem opowiem wam jak pierwszy raz w życiu udało mi się w jeden weekend wydać kilkadziesiąt tysięcy (*) na konsumpcje winnego napoju i związane z tym atrakcje. Pognało nas w nieco bliżej położony winiarski region czyli do węgierskiego Tokaju. Raj dla miłośników słodkich win białych. Region słynie z produkcji win białych i nie udało nam się próbować jakiegokolwiek wina czerwonego ale i takie było od początku nasze wyprawowe założenie.

PS: (*) kurs, 1Forint = 0.011 Złoty

Tokaj

Tokaj przywitał nas ciepło wręcz upalnie ;). Czuć że tu jest dobre miejsce na uprawę. W Polsce temperatury sporo niższe. Biorąc do tego pod uwagę pobliskie rzeki znad których nad uprawy zawiewa przyjemna bryza terior mają faktycznie wyjątkowy. A jak sam się przekonałem na własnej skórze terior to podstawa.



Korzystając z pogody w pierwszej kolejności szybko zwiedziliśmy miasteczko a potem poszliśmy zobaczyć materiał wejściowy i połaziliśmy po okolicznych winnicach oglądając co tam rośnie i jak wygląda uprawa. Jak się okazało wczesne odmiany już dojrzałe ale większość czeka na późny zbiór :).



Potem udaliśmy się na z góry upatrzone pozycje gnani potęgującym się upałem. Bardzo sympatyczna uliczka z kilkunastoma budynkami piwnicznymi lokalnych winiarzy potrafi wynagrodzić wiele :). Cały czas zaskakiwał nas jednak fakt że byliśmy jednymi z nielicznych turystów co jest nie do pomyślenia w innych miejscach tego typu. I nie zmienił tego fakt leczowego festynu (każda winnica gotowała swoje leczo, które po wieczór miało być dodatkową atrakcją).   


Testowaliśmy sporo i po jakiejś godzinie już wiedziałem o co mniej więcej chodzi i jakie wina to mój target :) czyli

  • wszelakie wysoko słodkie Tokajskie specjały z dużą domieszką ASZU są dla mnie zbyt słodkie, kilka było jednak fajnych, głównie te które zawierały nieco kwaśniejszych nutek, lub w jakiś inny sposób potrafiły zamaskować swoją totalną słodycz. 
  • wszelkie wytrawne z kolei z założenia omijałem gdyż nade wszystko w winie cenię sobie aromaty łączone z harmonijnym smakiem oddającym słoneczną słodycz. Jedyne wytrawne jakie próbowaliśmy w jednej z miejskich piwnic okazało się niewypałem, winem zepsutym, wyraźnie utlenionym, które w sumie należałoby wylać. Dobrze że testy prowadziliśmy na kieliszki nie na butelki więc strata nie była wielka.
  • no i na koniec o tym co mi najbardziej smakowało, czyli o moich ulubionych półwytrawnych muskatach. W zasadzie w większości przypadków bazą był Yellow Muscat (Sárgamuskotály) i prawie każde zachwycało już na wstępie swoimi niesamowitymi aromatami. Na głowę biło klasyczne Furminty, które w tokajskim regionie są najpopularniejszym szczepem jednak jak dla mnie zbyt klasyczne. Było też kilka bardzo dobrych z Hársevelű które z kolei zachwycało nutami lipy.

Najlepsze wina w całkiem dobrych cenach piliśmy w Breza Pince. Szkoda tylko że skończyło się im butelkowane półsłodkie Hársevelű bo było najlepszym Hársevelű jakie próbowaliśmy. W nosie wielka lipa i to w tym dosłownym znaczeniu (Hársevelű słynie z miodowo lipowych nut). 

Disznókő

Coś dla miłośników wina lubiących nie tylko to co w kieliszku. Disznókő to jedna z większych winnic regionu a już napewno jedna z najlepszych gdyż aż 80% ich produkcji trafia za granicę, z czego większość nawet do mekki winiarstwa czyli ... Francji. Jednak fakt przestaje już tak mocno dziwić gdy dowiadujemy się że właścicielem jest koncern francuski a sama produkcja celuje w znamienite Aszu najwyższej jakości, które za granicą mają wzięcie.

 

 


Oda razu nadmienię że wieloputonowe trunki to nie mój klimat, tymniemniej z przyjemnością słuchałem opowieści jak te wina powstają i co wpływa na ich wyjątkowość.

Przeszkolony przez naszego przewodnika opowiem wam więc jak dzielą się tokajskie wina pod względem przetrzymania na krzewie owoców do późnego zbioru. 

Tak właśnie wyglądają jagody ASZU

Rodzaje jagód w zależności od pory zbioru

Putton i beczka (Gonci barrel)

LATE HARVEST - jagody późnego zbioru, czyli zbierane gdy dopadnie je już szlachetna pleśń (botrytis cinerea) a na owocach widać już pierwsze skutki jej działania (owoce odparowują zawartą w nich wodę i zaczynają bardziej przypominać suszone rodzynki).

SZAMORODNI - na większości jagód występują już wyraźne ślady podsuszenia jagód jednak część jest jeszcze klasycznie dojrzała. Te zbiera się razem i od stosunku jagód zwykłych do tych podsuszonych zależy efekt wynikowy.  

ASZU - to ten najwyższy stopień dojrzałości do którego dopuszcza się już tylko jagody szlachetnie dojrzałe. Osiągnięcie tego jednak wymaga dużych nakładów pracy gdyż sam zbiór jak i segregacja jagód odbywa się ręcznie. Tu już jagody są przebierane i do tłoczenia dopuszcza się tylko te zasuszone. Sam proces tłoczenia jest tez skomplikowany i długotrwały. 


Tokaj ASZU powstaje przede wszystkim z owoców szczepu Furmint. Uprawy tego szczepu to około 70% nasadzeń w rejonie Tokajskim. Proporcja jagód ASZU w stosunku do wina/moszczu bazowego decyduje o koncentracji wina. Im więcej doda się jagód ASZU, tym bogatsze będzie wino. 

W dawnych czasach ilość jagód ASZU odmierzano za pomocą tzw. PUTTONA (kosz o pojemność, 27 litrów), a objętość win bazowych / moszczu za pomocą beczki - Gonci barrel (pojemność 136 litrów). Objętość jagód ASZU określa stopień koncentracji: 3, 4, 5, 6 puttonów ASZU.

Jak sobie wyobrazicie jak trudno coś wytłoczyć z rodzynków to uzmysłowi to wam jak wielki nakład sił i środków jest potrzebny do powstania trunku końcowego.

W samym sercu piwnic znajduje się jeszcze to co jest najcenniejsze czyli ESENCJA ASZU. Cena tych esencji jest megawysoka a składowane pojemniki zawierały esencję wartą milionów Forintów. Na zdjęciu na dole po prawej, tak naprawde nie wyglądały na coś tak wyjątkowego ;).

Hercegkút

Kolejną atrakcją było siedlisko piwnic winiarskich wyglądających bardziej jak wioseczka Goblinów. Robi wrażenie bowiem piwnic są tam chyba setki a wszystko skupione na dwu górskich krańcach wioski. Część piwnic jest stara, część nowa, część czynna, część widać że dawno nie otwierana. 





Jedną z nielicznie otwartych piwnicę Gotz udało nam się zwiedzić. Kilkadziesiąt metrów tuneli, kilka magazynów, hala degustacyjna. No wypas. I super półsłodki Sárgamuskotály na koniec :).


Dobra rada na koniec. Zawsze próbujcie to co chcecie kupić. Jakość wina naprawdę czasem bardzo wysoka a czasem zupełnie słaba. Ceny są całkiem przystępne i za normalne pieniądze można kupić coś co u nas kosztuje przynajmniej 2x tyle.

Po wyjeździe zostało kilka pamiątek, które będą pewnie kiedyś w zimowy wieczór miłym wspomnieniem udanej wycieczki :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz