WINO: In vino veritas, part 1 - Węgry 2024(Czyli prawdą jest że w winie veritas) |
Czasem decyzje wyjazdu zapadają spontanicznie i w sumie tylko czeka się na jakiś pretekst bo jak inaczej nazwać połączenie Formuły 1 z eno wyjazdem ?
Przystanek 1 - Hungaroring
W sumie to dzieci zafundowały nam ten wyjazd bo chciały zobaczyć F1 a że najbliżej na Węgry to i zabraliśmy je, wyrzucili na polu namiotowym a potem już tylko kilkaset km eno trasy ;). Ale po kolei ...
Przystanek 2 - Eger
Tam nas jeszcze nie było więc z przyjemnością odwiedziliśmy ten region. W sumie z nieco mieszanymi uczuciami bo te węgierskie Bikavery to tak średnio mój klimat, ale z drugiej strony warto poznać i inne odmiany inne charaktery wina.
Uzbrojeni w wiedzę że najlepsze wina znajdziemy u pięknej pani w dolinie zaczęliśmy jednak spokojnie od zwiedzania miasta. Ładne stare budynki, nad którymi chciałoby się napisać króluje zamek ale tym razem tak nie było a zamek wcale nie górował bo po pierwsze nie był na szczycie a po drugie nie miał czym górować bo wyższa część rozległej budowli była tylko wirtualnym wspomnieniem.
Sama Dolina Pięknej Pani to bardzo urokliwe miejsce gdzie naprawdę można przyjemnie spędzić czas przy kieliszku czerwonego wina bo to właśnie tutaj króluje. Testowaliśmy a nasze kubki smakowe skradły w szczególności dwa: cuve Medina Minoire 2023 z winiarni Greg-vin Boraszati Pinceszet, oraz Manna 2014 z winiarni Demeter. To wina o wybitnie owocowych słodkich klimatach i napewno nie mają wiele wspólnego z klasycznymi trunkami wytrawnymi ale to akurat nasz klimat ;)
Generalnie to w zasadzie wszystkie wina były bardzo dobre i nie spodziewałem się aż tak wysokiego poziomu. Może jednak mieliśmy nosa i wybieraliśmy to co rokowało najlepiej a sprawdzić wszystkich win nie sposób ;).
Przystanek 3 - Miszkolc
Ja tam wody nie lubię ale małżonka i owszem więc obowiązkowym przystankiem na naszej trasie stały się atrakcyjne baseny w naturalnych grotach skalnych. Fajny pomysł, ceny przystępne, Polaków sporo bo nie daleko a frajda spora. Nie ma tam głębokich basenów raczej dwie części pod ziemią z normalną i ciepłą wodą oraz część naziemna z klasycznymi basenami. Miszkolc Tapolca.
Przystanek 4 - Winnica Henye Vendégház
Zaproszeni przez winiarnie Dereszla sprawdziliśmy ich winnicę. Robi wrażenie. Wielkie nasadzenia, akurat trafiliśmy na prace zielone wykonywane ręcznie. Techniki utrzymania ugoru pod kontrola są różne tu odbywało się to podkaszarką ręczną. Osobiście trudno mi sobie wyobrazić podkaszanie kilku tysięcy krzewów na kilku hektarach ale wygląda że tak się to tu odbywa. Pooglądaliśmy co na krzewach i udaliśmy się dalej by sprawdzić jak to z krzewów smakuje.
Przystanek 5 - Chateau Dereszla
Kolejnym miejscem na naszej mapie jest Dereszla, jedna z największych lokalnych winnic posiadająca w dodatku ciekawe piwnice w kształcie kilkusetmetrowej sieci podziemnych korytarzy. Nie sposób było nie zaglądnąć co tam w piwnicach poza wszechobecnym "black moldem" trzymają.
Z win sprawdzamy ubiegłorocznego Sárga Muskotály, oraz by nieco złamać słodkie klimaty wytrawnego Balatoni Pinot Gris 2020 z ich Balatońskiego oddziału Lebegés.
Przystanek 6 - Tokaj
Tu już byliśmy ale zawsze nam mało. Osobiście nie lubię tłoku spoconych gawiedzi więc taki luźny Tokajski klimat to coś co pozwala mi się wyluzować i naprawdę odpocząć. Jest czas na zwiedzanie, na jedzenie, na szukanie winnych perełek. I tak właśnie czas spędzaliśmy. Mamy już sprawdzone i przetestowane piwniczki więc swe pierwsze kroki skierowaliśmy do Breza pince. W ubiegłym roku piliśmy tam doskonałe Hárslevelű. Niestety w tym roku było tylko wytrawne więc teraz zamiast lipy poszliśmy w muskaty czyli ... Sárga Muskotály. Muskaty to moje ulubione klimaty więc łatwo udało się dopasować to co w Tokaju najlepsze.
Kolejna piwnica to Soltesz Csaladi Pince, tu fajne były Edes Cuve i Sárga Muskotály, tylko straszne słodziaki (68,4g/l). Potem Benko Borhaz i kolejny Sárga Muskotály 2022. Potem jeszcze kilka piwniczek które nas nie powaliły na kolana więc nie będę się rozpisywał ;).
Ale Tokaj to nie tylko wino, miasteczko małe ale za to fajne klimatyczne, tylko obecnie chyba przeżywa swój kolejny rozwój dlatego najstarsze centrum nieco rozwalone przez budowlańców.
Przystanek 7 - Winnica Sauska
Winnica Sauska to powstałe dopiero co przedsięwzięcie ale aż przytłaczające swym rozmachem. Widać grube miliony zainwestowane w ten obiekt. To kilka kilometrów kwadratowych zagospodarowanych w wysokim poziomie. Wszędzie widać luksusy typu rozwijana z beli trawa, posadzone wielkie drzewa, setki metrów ścieżek, podjazdy, ładowarki elektryczne. Jednym słowem roi wrażenie, widać ją z daleka a intrygujący kształt budynku na stoku (dwa ufa) zachęca do odwiedzin.
Przystanek 8 - Zamek Boldogkői
Zamek Boldogkői vár to fajna atrakcja łącząca piękne widoki z ciekawym wyposażeniem pozostałości po zamku. Weekendowa pora zapewne sprawiła że trafiliśmy na atrakcje z epoki. Epickie pokazy fechtunku a zwłaszcza opowieści zamkowych mieszkańców sprawiały że czuliśmy się dopieszczeni. Szkoda że węgierskiego nie rozumieliśmy ni w ząb bo ja tylko znam kilka trzyliterowych słów (Bor - wino, Var - zamek). To pierwszy z zamków rodu Rakoczych, jak się okazało w zasadzie w każdym zwiedzanym zamku maczali swe palce. Doszedłem do wniosku że musieli niezłe kręcić wałki w tamtych czasach skoro połowa zamków do nich należała.
Przystanek 9 - Zamek Regéc
Kolejny zamek do zwiedzenia to Regéc vara. Tam już kawałek drogi przeszliśmy pieszo gdyż auto zostawiliśmy na dolnym parkingu, ale droga w lesie więc całkiem przyjemnie się szło, taka chwilowa odskocznia od miejskiego upału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz