WINO: Czeskie wina rulezz - Czechy, Morawy 2024(Czyli tu nas jeszcze nie było ale nadrabiamy zaległości) |
Morawy to region który już dawno planowałem nawiedzić. Z rodzinnego Tarnowa jednak trochę daleko więc się odwlekało ... ale jak mawiają co się odwlecze to nie uciecze. Nadarzyła się okazja więc i ten region dodać do archiwum winnych wypraw. Osobiście liczyłem na aromatyczne Hibernale które już od dłuższego czasu mnie intrygują, do tego stopnia że postanowiłem je dosadzić u siebie. Warto więc przed sadzeniem zobaczyć co się da z tego wycisnąć a da się dużo :). Mega aromatyczne i mega smaczne.
Dzień 1 - Znojmo
Piękna miejscowość, jest co zwiedzać. Jak same przewodniki sugerują nie należy szukać specjalnej marszruty tylko najlepiej bez ładu i składu kręcić się po starym mieście ;). Generalnie taki plan wprowadziliśmy w życie zaglądając oczywiście do wszystkich co bardziej znamienitych budowli na naszej trasie. Nasza noclegowa miejscówka zresztą znajdowała się nad przepływającą Dyją naprzeciw zamku i klasztoru skąd mieliśmy doskonały widok na górujące na przeciwległym brzegu budynki.
Osobny temat to Znojemska vinoteka gdzie można zdegustować 120 wystawionych win. Biorąc pod uwagę że to wina lokalne jest tego całkiem sporo.
Co jeszcze ? Dla lubiących nieoczywiste sprawy ... znojemskie podziemia. Kilkanaście km korytarzy na kilku poziomach można zwiedzić w niecałą godzinę. Wiąże się z nimi wiele ciekawych historyjek które opowiada przewodnik a w naszym przypadku pan z nagranego mobilnego przewodnika. Trochę trzeba uważać na poniewierające się tu i tam trupy ale przy odrobinie uwagi udało nam się w nic nie wdepnąć ;).
W celach kulinarnych odwedziliśmy sympatyczną La Familia Café, oraz na coś konkretniejszego Restaurace & Wine Bar Slepičák.
Dzień 2 - Winnym szlakiem przez Park Narodowy „Podyje”
Ciekawostka, już na początku wycieczki bardzo ładny okaz filoksery na jakiejś dzikiej winorośli.
Zazwyczaj lubimy łączyć różne nasze pasje w jedną spójną całość więc postanowiliśmy na winnice dotrzeć pieszo krętym szlakiem prowadzącym wzdłuż rzeki Dyja. Piękna pogoda, fajne widoki oraz wręcz zatrzęsienie grzybów dodały trochę kolorytu do wyprawy. Szczególnie polecam punkty widokowe Sealsfieldův kámen oraz Vyhlídka Devět mlýnů.
Jest co podziwiać a mimo iż górki nie bardzo wysokie widoki oraz roślinność i ukształtowanie terenu przypominają nieco nasze Pieniny.
Tak więc nasza wycieczka doprowadziła nas do winnicy Šobes. To jedna z najstarszych winnic w Europie i klasyfikowana jest w pierwszej dziesiątce najlepszych europejskich winnic. Meandry rzeki Dyji, dobra gleba oraz nasłonecznienie zboczy winnicy, osłoniętych jednocześnie od wiatru, tworzą razem świetny mikroklimat, który pozwala na uprawę wyśmienitego wina. Nic dziwnego, że winogrona uprawia się tu już od II w n.e. Turyści wędrujący po parku mają okazję skosztować miejscowych win w samym centrum winnicy, na stoisku firmy Znovin Znojmo, która jest właścicielem tych upraw. Niestety z uwagi na późny termin naszej wyprawy miejsce okazało się zamknięte.
Ale co się odwlecze to nie uciecze i kolejnym przystankiem był już otwarty punkt degustacyjny winnicy Hnanice. I od razu dobry strzał bo wina które degustowaliśmy były naprawdę wyśmienite. Osobiście najbardziej smakował mi Hibernal 2022, oraz Traminer korzenny.
Kolejny na trasie znalazł się punkt degustacyjny Staré vinice, Havraníky, gdzie z kolei mogę pochwalić wyśmienitego Ryslinka Ryńskiego.
Dzień kończymy w restauracji U tri jasanu gdzie można naprawdę dobrze zjeść.
Przystanek 3 - Vranow i Daleszyce
Co miłe szybko się kończy, ale w drodze powrotnej postanowiliśmy jeszcze co nieco zwiedzić. Korzystając z okazji najechaliśmy więc zamek we Vranowie. Ładnie zachowany i utrzymany obiekt (niestety podczas naszej wizyty akurat przerwa obiadowa nie pozwoliła na zwiedzenie wnętrz ale na zdjęciach luksusy robiły naprawdę wrażenie).
Po drodze w Lesnej ładny wiatrak.
Na koniec tytułem podsumowania. Podobało mi się bardzo, czuję że to nie ostatnia wizyta w tym regionie. Dobre wina można tutaj znaleźć bez problemu, w zasadzie mało win próbowaliśmy które by nam nie smakowały. Ceny przystępne, ludzie życzliwi, jedzenie spoko, chociaż ja jako zdefiniowany tradycjonalista w tej kwestii za knedlami tęsknił bardzo nie będę a jedynie smażony ser to rarytas który zawsze będąc na Słowacji czy właśnie w Czechach przynajmniej raz muszę spróbować ;).
Poniżej zapas czeskich pamiątek na zimowe wieczory. Zapewne będzie okazja siedząc przy ciepłym kominku wrócić pamięcią do tej wyprawy.
Piękna wycieczka, ale to dopiero pierwszy etap winnych Moraw. 2 lata temu zajęło nam to 2 tygodnie. Zaczęliśmy w Znojmo, potem kierunek Hustopece, Mikolov, aż po granicę Austrii. Rowery bardzo pomogły w zwiedzaniu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń